Dzień Pamięci
W niedzielę, 9 lipca br. w Legnicy, odbyły się uroczystości „Dnia Pamięci” ofiar banderowskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich II RP.
11 lipca, 1943 roku UPA dokonała, w ramach akcji trwających od początku 1943 roku, skoordynowanego ataku, na polskich mieszkańców w około 150 miejscowościach na Wołyniu. Zaatakowano także kościoły, by pozabijać modlących się tam Polaków. W Rzezi Wołyńskiej zginęło około 100 tys. Polaków. Szacuje się, że na całych kresach liczba ofiar może sięgać nawet 200 tysięcy.
To przykre, mówił wicemarszałek dr Tadeusz Samborski, że w stolicy nie ma miejsca na postawienie pomnika ludobójstwa na Wołyniu. Gotowy projekt pomnika stoi w pracowni prof. Koniecznego i nie może doczekać się na lokalizację. Ten bolący problem nie może doczekać się rozwiązania na szczeblu międzyrządowym. Na Ukrainie narastają nacjonalistyczne nastroje, do głosu dochodzą ludzie podważający prawdę o tamtych wydarzeniach. Niszczone są pomniki upamiętniające tamte wydarzenia i polskie cmentarze. Stefan Bandera jest typowany i uznawany za największego bohatera Ukrainy. Buduje się pomniki ku jego pamięci i czci pamięć o UPA i OUN.
Polskie władze, pragnąc rozwoju dobrosąsiedzkich stosunków, unikają zajęcia jednoznacznego stanowiska o uznaniu Rzezi Wołyńskiej za ludobójstwo. Prezydent Andrzej Duda odmówił udzielenia patronatu uroczystościom poświęconym jej ofiarom. Niechęć Ukrainy do wyjaśnienia prawdy o Rzezi Wołyńskiej powoduje w Polsce wzrost nastrojów antyukraińskich, a to nie rokuje nadziei na przyjęcie jednolitego stanowiska obu państw w tej kwestii. Można nawet powiedzieć, że staje się to coraz trudniejsze.
Prezydent Legnicy, Tadeusz Krzakowski powiedział, że w Legnicy i okolicach wspólnie z Polakami, w zgodzie, żyją Ukraińcy i Łemkowie. Udało nam się stworzyć wielokulturowe i zgodnie społeczeństwo. Nie chciał bym, aby , wzrost nastrojów nacjonalistycznych miał zagrozić dobrym stosunkom międzyludzkim w naszym mieście...
Gość uroczystości, kompozytor Krzesimir Dębski, potomek rodziców ocalałych z ataku banderowców 11 lipca, 1943 roku, na kościół w Kisielinie tak opisuje relację rodziców w swojej książce „Nic nie jest w porządku”: …..”Tej niedzieli na mszę w Kisielinie przyszli Polacy z miasteczka i okolic. .. Banderowcy otoczyli kościół i czekali aż ludzie zaczęli wychodzić pod lufy i siekiery….. Moi rodzice przeżyli, bo się nie poddali….zabarykadowali się w przylegającej do kościoła plebanii…odrzucali wpadające przez okna granaty i odpychali drabiny. …Po tej walce ojciec Krzesimira Dębskiego stracił nogę….Rodzice uciekli z pogromu dzięki pomocy ukraińskiej rodziny….O pomocy Polakom przez Ukraińców także wiele mówiono na uroczystości. … „bo nie ma zbrodniczych narodów, są zbrodnicze ideologie i organizacje je wyznające”…, podkreślono w jednym z wystąpień.
Czesław Cyrul